Co nowego?
Ładowanie...
Urodził się 15 sierpnia 1896 roku. Na kapłana wyświęcony został 3 maja 1927 roku. Zmarł 10 sierpnia 1942 roku. To trzy najważniejsze daty z życiorysu kapłana męczennika.

Ks. Leon Gutowski pochodził z diecezji płockiej, lecz wyświęcony był w Ameryce, w diecezji Superior w stanie Wisconsis. Stąd przybył do swojej rodziny do Sierpca w 1936 roku i pozostał na stałe w naszej diecezji.
Urodził się 15 sierpnia 1896 roku w Sierpcu. Jego rodzice Adam i Elżbieta z Pejczów. Małżonkowie Gutowscy należeli do najzamożniejszych ludzi w mieście, posiadali bowiem 20 morgowe gospodarstwo i cegielnię. 
Uczęszczał do dwuklasowej szkoły rosyjskiej w Sierpcu. Idąc do szkoły, przed lekcjami wstępował do kościoła i służył do Mszy Św. Mając szesnaście lat wyjechał do Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, dokąd go sprowadził starszy brat Teodor. Chłopiec bowiem miał chęć do nauki, ale warunki materialne rodziców ją uniemożliwiały, gdyż uległy pogorszeniu. W Ameryce pracował u malarza, zarabiając na swoje utrzymanie i kształcenie. Za zarobione ciężką pracą pieniądze uczył się wieczorami, gdyż pragnął wstąpić do seminarium duchownego i zostać księdzem. Po wyterminowaniu malował na własną rękę, a co za tym idzie, zarabiał więcej. Po zdaniu pisemnych egzaminów wstąpił do Seminarium Duchownego w diecezji Superior Wis, które ukończył, przyjmując 3 maja 1927 roku święcenia kapłańskie. Początkowo pracował jako wikariusz, wkrótce jako proboszcz na dwóch polskich parafiach i jednej czeskiej. Znajomość języka angielskiego, niemieckiego, włoskiego, czeskiego i rosyjskiego bardzo pomagała mu w nawiązywaniu kontaktów. Dobrze znał też grekę i łacinę. Mimo wszystko tęsknił za Polską. Po powrocie do kraju arcybiskup Nowowiejski 17 grudnia 1936 roku mianował go wikariuszem w Dobrzyniu nad Wisłą, gdzie pracował przez rok. 27 lipca 1937 roku przeszedł na wikariat do Płoniaw. Pracował tam dwa lata. W kwietniu 1939 roku został proboszczem w Zarębach i to tu zastała go wojna. Niemcy po zajęciu Zarąb wyrzucili go z plebanii. Miał jednak twardy i nieustępliwy charakter, dlatego nie zraził się eksmisją z plebanii, odprawiał nabożeństwa jak przed wojną, głosił kazania, unikał wszelkich spotkań z Niemcami. Takim zachowaniem poczuł się dotknięty miejscowy komisarz i szukał tylko okazji, aby się zemścić. Okazja się nadarzyła, gdy Ks. Gutowski w uroczystość Bożego Ciała 12 czerwca 1941 roku urządził procesję po wsi z przedwojenną wystawnością. W tym samym dniu odbywał się przemarsz wojsk niemieckich na Wschód przez Zaręby. Cała kolumna wojskowa musiała się zatrzymać, aż przeszła przez drogę procesja. Niemcy spisali protokół i wzięli personalia księdza. Aresztowanie księdza nastąpiło 17 czerwca 1941 roku. Mógł wyjechać i uniknąć aresztowania, do czego parafianie go namawiali, wiedząc o wrogim nastawieniu komisarza. Odmówił. Najpierw wywieziony był do Przasnysza, gdzie go bardzo wygłodzono. Następnie został przewieziony do obozu przejściowego w Działdowie, by 29 sierpnia 1941 został przywieziony do obozu koncentracyjnego w Dachau. Otrzymał numer 27112. Jak zeznali księżą Kossakowski i Kubal do Dachau został przywieziony bardzo wygłodzony i wychudzony. Gdy został ubrany w pasiaki był podobny do ogółu więźniów, jak gdyby już dawno głodował. Ponadto do Dachau przybył w najbardziej głodowym okresie. W Dachau, jak twierdzili jego koledzy współwięźniowie – ks.Kossakowski i ks.Kubal – był spokojny, zdany na wolę Bożą, a jego wygląd mówił, że to kapłan – asceta. Był nadzwyczaj uprzejmy i grzeczny dla otoczenia oraz bardzo uczynny. Gdy narzekano i mówiono o gehennie obozowej, odpowiadał „Jak przeżyję to dobrze, a jak nie, to trzeba z siebie złożyć Bogu ofiarę” lub „Co Bóg da, to będzie”.  Mimo, że było mu bardzo ciężko, nigdy nie narzekał. Kiedy koledzy się dowiedzieli, że zna dobrze język angielski, zwracali się do niego o pomoc, a ten nie odmawiał nikomu. Cierpliwie wyjaśniał, tłumaczył i tym zaskarbił sobie ogólny szacunek i uznanie.
Ksiądz  Gutowski pracował w obozie z Antonim Tyburskim i Ablewskim z Sierpca, którzy mieszkali z nim w tym samym baraku. To oni kiedy wrócili z obozu zeznali, że ksiądz Gutowski w sierpniu 1942 roku był już tak wychudzony, że nie był podobny do człowieka. Kiedy 9 sierpnia 1942 roku ksiądz Gutowski zasłabł, Tyburski i Ablewski przenieśli go z wieczornego apelu i położyli pod barakiem, gdyż wechman nie pozwolił wnieść go do wnętrza baraku. Leżał pod barakiem przez całą noc a następnego dnia kiedy jeszcze żył zabrano go do komory gazowej, a ciało spalono w krematorium. 
W październiku 1942 roku przyszło z obozu Dachau urzędowe, ale kłamliwe powiadomienie, że ksiądz Leon Gutowski umarł w obozie 25 września 1942 roku na katar kiszek, a ciało jego zostało spalone w krematorium dnia 29 września 1942 roku.